Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

sobota, 30 marca 2013

Ćwiczymy i chudniemy na wiosnę!


Dzisiaj wspomniany ostatnio post autorstwa mojego chłopaka, który zna się na rzeczy jak nikt inny, kogo znam. Zapalony kolarz, który interesuje się przede wszystkim sportem. Poniżej przygotował dla nas kilka rad, które warto zastosować przy wiosennym zrzucaniu tłuszczyku.

Ponieważ nie jednej osobie przez zimę odłożyły się w organizmie zapasy tłuszczu pora się zastanowić jak się teraz ich pozbyć. Nasz organizm niechętnie rozstaje się z tłuszczem, gdyż im więcej tłuszczy mamy zmagazynowane, tym więcej możemy przetrwać bez jedzenia. Oczywiście głodzenie się da nauczkę naszemu organizmowi, który wyciągnie mniej więcej takie wnioski: "dobrze, że miałem odłożony zapas tłuszczu na wypadek głodu, odkładanie go miało sens, na przyszłość dla bezpieczeństwa odłożę go jeszcze więcej". Dlatego też nie należy ufać dietom cud. Pozbywanie się zbędnych kilogramów to proces długi i wymagający regularności i samodyscypliny.

Najprostszym sposobem jest pozbycie się 150-250 kcal poprzez przyjmowanie mniejszej ilości pokarmu (zwykle wystarczy odpuścić sobie jednego batona dziennie) oraz pozbycie kolejnych 150-250 kcal poprzez spalenie większej ilości kalorii jakimiś ćwiczeniami. Podjęcie takich kroków pozwala w naturalny sposób tracić około 0,5 kg tygodniowo. Mało, ale realnie.

Jak spalić to 250 kcal?
To bardzo proste, wystarczy np.: 30 min. biegu lub marszo-biegu. Ewentualnie 30 min. ćwiczeń na rowerku treningowym.

Wydaje się banalne, prawda?

Nie jest jednak tak, że nasze lenistwo dostarcza nam wiele powodów, przez które nie powinniśmy robić treningu. Albo jest zimno albo deszcz pada; dzisiaj nie pada, ale mokro jest na zewnątrz - ubrudzę sobie buty. Nie chce mi się ubierać, a potem rozbierać, spocę się i będę musiał brać prysznic. Realizowanie jakiegoś celu, jakiegoś planu treningowego to codzienne wybieranie tej trudniejszej drogi, to walka z swoimi słabościami, które próbują przekonać nas do tego by wybrać łatwą drogę - by odpuścić, przełożyć to na kiedy indziej.

Najlepiej jest spojrzeć w przeszłość, np. 2 miesiące temu, pomyśleć 'kurde, gdybym od 2 miesięcy regularnie ćwiczył, teraz cieszyłbym się super sylwetką'. Można tylko żałować przez całe życie, że się nie zaczęło 2 miesiące temu albo zacząć teraz i patrzeć w przyszłość na siebie dumnego, że ćwiczy się już od 2 miesięcy.

Jeżeli ten tekst Cię zmotywował to mogę poradzić taki wstępny trening (1) na następne 14 dni. Jest to pewnego rodzaju wprowadzenie do większych obciążeń, które można zastosować później, a jednocześnie jest to coś, co po prostu utrzymane pozwoli na zgubienie tych zbędnych kilogramów.

1. 10 min. rozgrzewki (coraz szybszy marsz/marszobieg), 15 min. bieg z intensywnością, która nie wprowadza nas w zadyszkę. 5 min. marsz na ochłonięcie, wracamy do domu i rozciągamy nogi przez około minutę (po 10-30 s. na nogę, przy czym wygląda to tak, że łapiemy za palec wyprostowanej nogi i pozostajemy przez te 10-30 s. w tej pozycji, potem druga noga, potem w rozkroku do ziemi, można dodać skręty tułowia itp., ale należy pamiętać, że nie szarpiemy tylko pozostajemy 10-30 s. w danej pozycji).
2. 10 min. rozgrzewki, 20 min. bieg, 5 min. ochłonięcie + rozciąganie
3. odpoczynek
4. 10+15+5+rozciąganie
5. 10+20+5+rozciąganie
6. spacer (chodzi o przyśpieszenie regeneracji)
7. 10+20+5+rozciąganie
8. odpoczynek
9. 10+20+5+rozciąganie
10. 10+25+5+rozciąganie
11. odpoczynek
12. spacer
13. 10+20+5+rozciąganie
14. 10+30+5+rozciąganie

Trzeba się trzymać tego, że odpoczynek to odpoczynek i nie biegamy. Chcemy trzymać się planu dłużej, niż 3 dni, po których nasz zapał opada, dlatego mimo, że nas roznosi i myślimy sobie 'jak to, odpoczynek, przecież chcę ćwiczyć' to odpoczywamy i trzymamy się planu. Do osiągnięcia celu jeszcze daleka droga, dlatego nie należy się spalać na początku. Jeżeli po 14 dniach spojrzymy na 14 odhaczonych wierszy zyskamy nie tylko trochę formy i kondycji, ale wiarę w siebie i motywację do dalszych działań.

Jeśli chcecie poznać jeszcze jakieś rady, piszcie w komentarzach, a z pewnością otrzymacie odpowiedź. Jeśli nie macie możliwości wykonać powyższych ćwiczeń, ja ze swojej strony polecam Wam ćwiczenia Ewy Chodakowskiej, która ma genialne propozycje. Ponadto zachęcam Was do poruszania się na basenie przynajmniej raz w tygodniu. To jedna z najlepszych rzeczy, jaką możemy sobie zafundować!

A gdy wiosna zawita na dobre zapraszamy Was na rower!



WESOŁYCH ŚWIĄT!!!




1 komentarz:

  1. Grunt to aktywność fizyczna, nie dość, że dostarcza endorfin, to jeszcze czujemy się lepiej, bo lepiej wyglądamy ;)

    OdpowiedzUsuń